Słuchajcie – MOŻNA. Wiem, że od razu w głowie pojawia Wam się milion kontrargumentów. Wyjaśnijmy sobie pewne kwestie i obalmy zatem najważniejszy mit.

Na dobrą salę czeka się 2-3 lata – NIEPRAWDA. 

Moja rada, od której należałoby zacząć: nie przywiązujcie się do jednej jedynej sali weselnej. Wiem, że często jest tak, moje kochane Panny Młode, że zanim dostaniecie pierścionek zaręczynowy, w głowie macie już wybraną salę, suknię i pierwszy taniec – nie oszukujmy się, wiele z nas tak ma. Trzeba pamiętać, że od momentu ślubnych marzeń do faktycznej daty ślubu często mija kilka ładnych lat. Rynek się zmienia, trendy się zmieniają. Wasza wymarzona, jedyna sala może nie poszła z duchem czasu i jej mentalność została gdzieś 10-15 lat temu. Może dalej cieszy się popularnością i jest bardzo oblegana. Może nie organizują tam wesel w dni inne niż soboty, przez co wybór terminów jest bardzo ograniczony. Dlatego rekomenduję, aby odświeżać research co jakiś czas. Sprawdzać, czy w Waszej okolicy nie pojawiła się jakaś nowa, świetna weselna inwestycja, nowe wyjątkowe miejsce na ślubnej mapie Polski. Zawsze rozważajcie kilka miejsc. Zbierzcie oferty i zapytajcie o wolne terminy w 3-4 obiektach. Bądźcie elastyczni. Dzięki temu unikniecie czekania na swoją „jedną jedyną wymarzoną” salę 2-3 następne lata.

Druga sprawa – najpierw sala, później kościół. Wiem, że kiedyś robiło się odwrotnie i nikt nie pomyślał o innej kolejności. Było oczywiste, że bierzecie ślub (jeśli kościelny) w parafii Panny Młodej, a sali szukacie w najbliższym obrębie kościoła. Otóż już nie. Pod tym względem mentalność ludzi się zmieniła, jesteśmy bardziej nowocześni, nie przywiązani do jednej parafii. Bardzo często Panna Młoda pochodzi z Gdańska, Pan Młody z Bieszczad, a mieszkają w Łodzi i tam też chcą wziąć ślub 🙂 Zdarzają się również przypadki, gdy obie rodziny pochodzą z jednego miasta, ale Młodzi marzą o wesele na Mazurach. Zapraszają tam gości, wszyscy jadą. Goście nie mają już problemu z dalszymi podróżami. Nie bójmy się tego. Najpierw więc szukamy idealnego miejsca na wesele (a może i ślub, jeśli jest plenerowy – świetna sprawa!), a później kościoła w pobliżu.

I kolejna rzecz – nie bójcie się piątków! Ani innych dni w tygodniu poza sobotą. Obserwujemy coraz więcej wesel piątkowych, ale jednak wciąż większa część par woli soboty i usilnie ich poszukuje w grafiku sali. Uwierzcie mi, jeśli otworzycie się na wesele w piątek, nagle otworzą się przed Wami cudowne perspektywy, ogrom wolnych terminów zarówno na salach weselnych, jak i u świetnych usługodawców. Na pewno będziecie mieli z czego wybierać.

Nasze doświadczenia, jeśli chodzi o czas organizacji?

Są przeróżne. Pary zgłaszają się do nas od 2 miesięcy do 2,5 roku przed przewidywaną datą ślubu. Osobiście uważam, że 1 – 1,5 roku to najbardziej optymalny i standardowy czas dla Pary Młodej. Organizacja przebiega wówczas sprawnie, ale bez pośpiechu. Aczkolwiek lubię nutkę szaleństwa, czyli wesela organizowane na 2 – 6 miesięcy przed. Nie bez powodu w tytule posta zadaję pytanie o czas 2 miesięcy, bo to jest mój organizacyjny rekord. Dokładnie 54 dni!

To był dopiero mój DRUGI sezon ślubny na rynku, kiedy zgłosiła się do mnie sympatyczna para, Julia i Konrad. Mieli datę – SOBOTA, 28 lipca. Termin w USC. I już 🙂 Poznaliśmy się na początku czerwca, kiedy sezon właśnie się rozpędzał, a w międzyczasie organizacji ich wesela, zorganizowałam jeszcze dwie duże i przepiękne realizacje. Mimo to udało nam się znaleźć piękne, romantyczne miejsce w środku lasu, gdzie odbyło się zarówno przyjęcie, jak i ślub plenerowy nad stawem! Mało tego, postawiliśmy tam namioty od zera! Był namiot, w którym goście zasiedli przy stołach, drugi, w którym urzędowali DJ, barmani oraz strefa bufetów oraz… totalnie przepiękny parkiet taneczny pod gołym niebem! Warto też wspomnieć, że było to wesele polsko-rosyjskie, z gośćmi zarówno z Rosji, jak i z USA! Przyjechali, pomimo otrzymania zaproszeń na 4 tygodnie przed datą. Ach, do tej pory wspominam tą realizację jako istny rollercoaster! Powodzenie tej realizacji to ogromna zasługa Pary Młodej, która przede wszystkim mi zaufała. Wiedzieli, jak mało mamy czasu. Nie było opcji zastanawiania się. „Bierzemy, co proponujesz, jak polecasz, to znaczy, że będzie super! Podpisujemy umowę i jedziemy dalej!” – uwierzcie mi, z takim nastawieniem par młodych zawsze można zdziałać cuda <3

Więcej zdjęć z wesela Julii i Konrada znajdziecie tutaj: http://project-wedding.pl/project/julia-konrad/

Pozdrawiam cieplutko!

Małgosia

PROJECT WEDDING